W ostatnim numerze NŁ (z dnia 2.8.2018) znalazł się anonsowany na stronie tytułowej artykuł pt. Parking w centrum może być większy i tańszy. Opatrzono go komentarzem redaktora naczelnego NŁ pt. Nie ma wymówki. Ogłoszona przez ratusz wiosną br. propozycja budowy wielopoziomowego parkingu  przy ul. Koziej (w bezpośrednim sąsiedztwie Nowego Rynku) jest najdelikatniej mówiąc: „mięsem wyborczym” i gadaniem-dla-gadania. Sam burmistrz twierdził, że „prowadzi negocjacje z właścicielem terenu”. Obecnie „dziki parking” po każdej ulewie przypomina bajoro dla kaczek. Jednocześnie z racji lokalizacji to jedna z najbardziej atrakcyjnych nieruchomości w mieście. Zagospodarować – tak! Ale zrobić tu parking? Od początku pomysł b. wątpliwy…

Parking, czy pole ryżowe, na którym zaparkowały samochody? Łowicz 2018.

Burmistrz negocjuje cenę (wierzę, że za zgodą rady), opowiada (może raczej bredzi) o „wizji” 4-kondygnacyjnego obiektu na ok. 160 samochodów. Dyskusja na ten temat od początku jest bezprzedmiotowa. Nie wiadomo, czy parking może tam w ogóle powstać. Nie ma opinii wojewódzkiego konserwatora zabytków (o ile wiem, nie pytano go nawet…), a bez jego zgodny nie ma mowy o budowie. Nie analizowane są tematy warunków gruntowych dla takiej budowli (wody gruntowe, rodzaj gruntu, a teren to b. trudny bo występuje „kurzawka”), jej koszty realizacji itp. Nie sprawdzono możliwości obsłużenia ruchu samochodów, które do parkingu muszą dojechać i z parkingu wyjechać…  Nie podjęto nawet próby określenia oddziaływania  inwestycji na otoczenie (hałas, spaliny, bezpieczeństwo, opinie mieszkańców, utrzymanie porządku i czystości itp. itd.). Nie wiadomo też nic na temat zainteresowania samych kierowców… Czy jeśli miejsce parkingowe będzie kosztowało np. 5 zł za 1 godzinę (bo to sposób na odzyskanie choć części nakładów), to czy w ogóle ktoś będzie chciał tam parkować?  A burmistrz „negocjuje” zakup tej działki!? Nasz „najgłówniejszy” negocjator, doświadczony w negocjacjach zakupu budynku Hotelu Zacisze przy ul. Kaliskiej, negocjator przejęcia terenów po jednostce wojskowej od Agencji Mienia Wojskowego, negocjator warunków budowy wiaduktu przy dworcu PKP, tunelu w ul. Mostowej itp. itd. on znowu „w akcji” i negocjuje. Wiem, że do każdych negocjacji trzeba być szczegółowo przygotowanym… Jeśli tak przygotowano negocjuje za ok. milion zł (teren pod parking), to jak negocjowano inne, znacznie bardziej skomplikowane i droższe umowy? Może kiedyś się dowiemy…

Skoro zabrakło analizy tematu ze strony urzędu, analizę uwarunkowań inwestycji przygotował społecznie (!) architekt Jarosław Śmigiera. Zaprezentował on swoje uwagi na sesji rady i… cisza. Dopiero teraz dzięki publikacji w NŁ, część opracowania ujrzała „światło dzienne”. Z tekstu wynika, że oprócz opisanych wcześniej błędów, dochodzi jeszcze jeden… Burmistrz chce kupić działkę przy Koziej, a tymczasem tuż obok miasto ma nieruchomość (na zapleczu OSP) – teren lepiej położony i większy, bez problemów komunikacyjnych (bo dostęp jest możliwy z ul. Św. Floriana i Podrzecznej, a dodatkowo z przedłużenia ul. Starorzecze), utwardzony (jeśliby ktoś chciał go tymczasowo wykorzystać…). Tam,  4-poziomowy parking, to miejsca dla prawie 300 samochodów! Teren ma jedną wadę –  niestety jego ceny nie można negocjować… Teren należy do miasta!

Zmartwił mnie tylko fragment komentarza do tego ważnego tekstu. Kolejny blamaż burmistrza Kalińskiego ma być spowodowany zdaniem autora brakiem „profesjonalizmu” urzędników. Wg niego, temat „nie świadczy dobrze o ratuszowym wydziale geodezji, który pozwolił mu (burmistrzowi – PK) snuć plany wykupu gruntu za milion, gdy ma już w rękach teren na którym potrzebną inwestycję jest w stanie przeprowadzić. Na dodatek teren lepszy pod każdym względem (…)”. Uważam, że Pan redaktor nazbyt łaskaw…

W Łowiczu, jak w rosyjskim przysłowiu: car nasz dobry, to bojarzy źli… Burmistrz zajmuje się Łowiczem 12 lat! Wydział geodezji zatrudnia doświadczonych urzędników. Łowicz to nie Warszawa, czy Łódź… wiadomo jakimi nieruchomościami miasto dysponuje, nie ma ich wiele. Dlaczego więc burmistrz negocjował tak bezsensowny zakup? Przypadek? Roztargnienie? Jakiś „diabelski” plan albo spisek?