Ciągle słyszę od znajomych, których dzieci wykształciły się w wielkich miastach, że one  „nie chcą do Łowicza wracać”. „Po co mają wracać? Do czego?” – pytają retorycznie sami rozmówcy. Nie ma perspektyw…  Z tym się nie zgadzam. Wystarczy po prostu do „chlubnej przeszłości” (często tak mówią w ratuszu), dołączyć dobrą i interesującą teraźniejszość (czego nikt od 20 lat zrobić nie umie). Ja to zrobię, bo argumenty te są mi potrzebne do rozmowy z własnymi dziećmi.

Wyjazdy, dojazdy, rozjazdy…

Czy praca (dostępna i najczęściej lepiej płatna) którą oferuje duże miasto sprawia, że Łowicz nie ma żadnych szans? Pracowałem w Warszawie prawie 7 lat i miałem okazję obserwować ludzi, którzy rano jadą do pracy… Nikt tam nie jeździ dla przyjemności. Dlaczego znoszą te uciążliwości? Bo chcą do czegoś dojść. Bo im zależy! Pociąg pośpieszny z Łowicza do Warszawy dojeżdża w ok. 50 minut (Dworzec Centralny). Autostradą do Łodzi i Warszawy dojedziemy jeszcze szybciej. Wielu moich znajomych mieszkało w Warszawie, a jechało do pracy autobusem i tramwajem tyle samo, albo dłużej… Tu i tu „pół życia”. Mieszkanie w stolicy, wcale nie chroni przed dojazdami do pracy! Dlaczego godzina „z Łowicza”, ma być inna od godziny w korkach z Tarchomina, Białołęki czy Bielan?

Ministerstw, laboratoriów, siedzib sądów i firm, wydawnictw, centrali banków itp. do Łowicza przenieść „się nie da”. Nie można się też spodziewać, że wszyscy, którzy się wyprowadzili, do nas wrócą. Tam osiedli i jest im dobrze. Ale jaki musiałby być Łowicz, żeby tu „opłacało się” mieszkać? Dlaczego mam mieszkać w Łowiczu a do pracy dojeżdżać? Czy są jakieś argumenty?

Zapewnijmy w Łowiczu to, co tam kosztuje najdrożej! Mieszkanie: w Warszawie 40 m2, w Łowiczu za te same pieniądze: pewnie ok. 100 m2. Edukacja: jeśli nie szkoła osiedlowa, to czesne w dobrej szkole podstawowej wyniesie ok. 1200-1500-2000zł/miesiąc (a bywa i drożej). Miejsce w przedszkolu np. językowym: kolejne 1000-1500 złotych. Działka pod budowę (na których brak zwracał uwagę architekt J. Śmigiera, a co wymaga odrębnego omówienia), żłobek, opiekunka, parking, garaż, wizyta na warzywnym rynku, dentysta, fryzjer, korepetycje, dowóz dzieci na zajęcia, urodziny w McDonaldzie itp. itd…. Ile trzeba zarabiać w Warszawie (a są tacy), żeby to wszystko zapewnić? A jeśli ma się dwoje dzieci? A troje? A kredyt? Dodatkowo: opłata za gaz, wodę, czynsz… Mylę się? Proszę liczyć! Dylemat: mieszkać tam „dla wygody”, czy może dojeżdżać z miasteczka o nazwie Łowicz? Oto argumenty! Państwo urzędnicy od promocji, czy taką symulację kosztów życia w Łowiczu w porównaniu do Warszawy, Łodzi, Poznania itp. już ktoś wykonał? A jeśli tak, to gdzie te analizy można znaleźć? Jestem zainteresowany.

Nie dość mówić o „perspektywach rozwoju Łowicza”… Perspektywy rozwojowe należy aktywnie tworzyć! Argumenty „ckliwe” prawie nikogo dziś nie obchodzą. Perspektywa, którą obecnie ma Łowicz jest uboga i ograniczona. Wyrok historii? Los? A może za brak „perspektyw” Łowicza ktoś odpowiada… Tylko kto?