Czasem można spotkać ludzi, którzy mają większy apetyt niż możliwości… Nie chodzi tylko o tych, którzy lubią zjeść albo wypić, a zwyczajnie nie mogą. „Wilczy apetyt” może też dotyczyć pieniędzy, władzy, obowiązków, sukcesów, ambicji itp. itd. Myślę, że na tę przypadłość cierpi obecny burmistrz Łowicza. Ciągle mu mało…

Dlaczego ten zarzut? Potwierdza to trwająca modernizacja miejskiej oczyszczalni ścieków, którą miała robić specjalistyczna firma z Krakowa. Sprawa ważna, bo „ciężka” finansowo (koszt inwestycji to ok. 74 mln zł: 40 mln zł pochodzi  z NFOŚ, a reszta to budżet Łowicza), skomplikowana technicznie i prawnie (zwłaszcza, że miasto zdecydowało się najpierw zamówić projekt, a następnie szukać wykonawcy prac budowlanych), a dla Łowicza strategiczna bo za ścieki nieoczyszczone płaci się wysokie kary, istnieje ryzyko utraty dotacji, „przewrócony harmonogram” itp. Nie rozstrzygam „kto winien”, bo nie mam dostępu do źródeł: dokumentów i ludzi (mój pogląd na przygotowanie zadania przedstawię w innym tekście). Zdaje się, że kontrakt znajdzie finał w sądzie, a strony będę odwoływały się od poszczególnych wyroków, ku radości prawników obu stron. Wadium, o które zagra Łowicz i firma to 7,5 mln zł. Jeśli do zerwania kontraktu doszłoby „z winy” miasta, trzeba będzie oddać je co do grosza firmie. Jeśli wina jest po stronie firmy, kwota ta zostanie w budżecie miasta. Spór na 10 lat – sądy już się rozgrzewają… „Na stole” dość pieniędzy, by motywacja stron była silna…

O problemach poinformował Lowiczanin.info relacjonując sesję Rady Miejskiej z dn. 22.8.2018 roku. Z materiału wynika, że pan burmistrz osobiście składał umówione dokumenty w siedzibie firmy w ostatnim dniu (i godzinach, może minutach) ustalonego terminu, że nie chciano go tam przyjąć, że „walczył” z czasem i przestrzenią, zmagał się z ochroną i w asyście policji wreszcie dopiął swego… Papiery dostarczył. Brawo. Podobno ma być więcej na ten temat w gazecie w przyszłym tygodniu.

Czy to normalne, że te rzeczy załatwia burmistrz? Czy złożenie dokumentów decydujących o takich kwotach powinno czekać do ostatniej chwili? A gdyby korek na ulicach Krakowa (o który łatwo w okolicach g. 16) uniemożliwił dotarcie na czas, to czy byłoby już „po sprawie”?

Do zmagań z wyspecjalizowaną firmą potrzeba specjalistów. Projekty takiej wartości wymagają najwyższej jakości prawnej, sprawności organizacyjnej i technicznej. Stąd, beneficjent wsparcia może powołać tzw. pełnomocnika ds. realizacji projektu (MAO). I Łowicz to zrobił. Odpowiada on za zarządzanie administracyjne, finansowe i techniczne projektem – jako specjaliście trzeba takiej osobie godziwie zapłacić. Taka osoba powinna być „kuta na 4 nogi”, bo gra o wysokie stawki i jej ewentualne błędy są b. kosztowne. Do tego ma on zwykle zastępcę i zespół odpowiedzialnych  współpracowników.

Czy w projekcie modernizacji oczyszczalni w Łowiczu wyznaczono MAO? Kto nim jest? Może Inżynier? Prawnik? Menadżer? Specjalista od prawa zamówień publicznych i zarządzania projektami? Tak. To pan burmistrz Kaliński. Czy naprawdę musiał on przyjąć na siebie te obowiązki? Co go przekonało, że „da radę”? Czy po 12 latach pracy dla Łowicza burmistrz odłożył za mało, że musiał jako MAO jeszcze dorobić? A może chodzi o „dobry uczynek”. Pan burmistrz „działa więc społecznie” z czystej ambicji pokazania, jak jest sprawny, dobry, bezinteresowny… Znać własne ograniczenia, to początek mądrości – mawiał Sokrates. Warto o tym pomyśleć…

Myślę, że podjęcie takiego wyzwania w ostatnim roku kadencji tłumaczy tylko jedno: apetyt. Wilczy apetyt.