W 1-wszej klasie szkoły średniej, młodzież uczy się na lekcjach Postaw Przedsiębiorczości tzw. praw popytu i podaży. Nauczyciele tłumaczą, na czym polega ta stara jak świat zależność. Otóż, jeśli coś jest tańsze, to więcej na to dobro jest chętnych (popyt wzrasta). A jeśli coś jest droższe, to na rynku jest więcej tych, co to dobro chcą dostarczać (podaż wzrasta). Tą zależność oddaje też powiedzenie: w co inwestujesz, to się rozwija. No i radni postanowili zainwestować w żłobki, zapewne po to, żeby się rozwijały.

Pluszaki…

Z gazety dowiedziałem się, że ratusz będzie dopłać po 300 zł na dziecko w żłobku. Projekt uchwały omawiała stosowna komisja. Teraz wystarczy „klepnięcie” rady i już mamy nowe, lokalne prawo… Ma to kosztować (wg projektu) prawie 130 tys. zł rocznie (odpowiednio do obecnej liczby dzieci w żłobku). Póki co. Trzeba bowiem wiedzieć, że w 2 prywatnych żłobkach w „grodzie pelikana” jest 44 dzieci, z czego 36 to dzieci, których rodzice mieszkają w Łowiczu. Zatem dotacja odnosi się do stanu obecnego, a co przyniesie przyszłość – zobaczymy.

Koszt opieki nad dzieckiem w łowickich żłobkach prywatnych (płacony w całości przez rodziców/opiekunów) to ok. 720 zł („bez wyżywienia” cokolwiek to znaczy). Ile trzeba będzie zapłacić za miejsce, po ewentualnej uchwale? Wydawałoby się, że łatwo to wyliczyć: 720zł – 300 zł = 420 zł. Że niby miasto pokryje „część” tej opłaty. Tak się jednak nie stanie (a już na pewno nie na dłuższy okres), a ilość „przypadków” dotowanych wzrośnie. Dyrektor Zakładu Ekonomiczno-Administracyjnego w Łowiczu (Joanna Mostowska) przyznała zresztą, że prawdopodobnie „obecna opłata ponoszona przez rodziców ulegnie zmniejszeniu”. Jak to „prawdopodobnie”? A o ile? To nie jest pewne, że będzie taniej o dotację? Tego nie wiadomo, bo to przedsiębiorcy prowadzący żłobki, ustalą nowe ceny – to przecież ich biznes. Chętnych na żłobki przybędzie, przybędzie też żłobków, a z nimi wzrośnie planowany ciężar „dotacji żłobkowej” z budżetu miasta.

Czy w radzie miejskiej powstało jakieś lobby żłobkowe? Myślę, że nie… Zdaje się, że nowy, 2-gi wiceburmistrz podczas kampanii wyborczej coś o darmowych żłobkach gadał (jak zwykle „lewicowo” – za darmo, w najlepszej jakości i bez ograniczeń…). Chciał wprowadzać „prawdziwą zmianę” w Łowiczu. I wprowadził się do ratusza. Może to on na dotację nalega? A może po prostu pomóc potrzebującym (którzy o to poproszą i uzasadnią), zamiast stwarzać mechanizm stałego i rosnącego obciążania budżetu miasta? Bo taka „automatyczna” dotacja, jest mechanizmem stałym, z którego będzie się b. trudno wycofać… Dotacja „będzie się należała”.

Ktoś może powiedzieć, że jeśli ratusz „stać” na miejski rower  za 12 500 zł/sztuka, a jego serwis roczny kosztuje 3 300 zł rocznie/sztuka, „czemu ma nie zapłacić 300 zł miesięcznie za dziecko w żłobku”? Ale czy bezmyślność w jednej sprawie, ma oznaczać popełnienie błędów w innej? Przecież nie powinniśmy myśleć wg zasady: im gorzej, tym lepiej. Będziemy w Łowiczu mieszkać i utrzymywać „rozwiązania i pomysły” naszych umiłowanych przywódców. A to, czy ktoś zostanie w Łowiczu, czy wyjedzie, nie będzie miało wielkiego związku z dotacją żłobkową, ani z rowerami miejskim, które w scenerii zimowej można w Łowiczu oglądać.

Por.

-300 zł dotacji na dziecko w żłobku niepublicznym – jest projekt,
300 zł dotacji na dziecko w żłobku niepublicznym – jest projekt
(dostęp: 17.1.2019)