Jest taki rodzaj komedii, której komizm opiera się na „niespodziewanej” zamianie miejsc i pomieszaniu ról. Widownia śmieje się , gdy wyznania miłosne słucha nie ten, do kogo zakochany chce mówić, albo kiedy przebrany za kobietę mężczyzna próbuje uniknąć zalotów pół-trzeźwego kochasia. Tak jest w teatrze… I to jest zabawne.

Zdaje się, że teatralne „udawanie” wkradło się też do naszych, łowickich wyborów. Czas na zdjęcie masek i starcie części pudru z policzków.
Nie mam zamiaru dezawuować zasług i umiejętności konkurentów – niech się przedstawiają i mówią, co mają do zaoferowania. Dlaczego jednak nie przedstawiają oferty we własnym imieniu? Jeśli są kandydatami partyjnymi, niech z dumą powiedzą jaką partię i środowisko reprezentują. Nie dla mojej wiedzy, bo ja wiem who is who (ang. kto jest kto). Np. J. Wolski to PiS – bo ta partia go popiera, wspiera, w jakiejś części finansuje… Jeśli zgodnie z prawem, to OK. A kogo reprezentuje inni kandydaci? Znowu „podobno”: PO, SLD, PSL i Nowoczesną. Wszystkie te partie działają legalnie, mają programy, swoich zwolenników, miejsce w życiu politycznym… Jeśli kandydaci są popierani przez te ugrupowania, warto o tym widzieć. Kandydaci nie muszą być członkami partii! Tylko tyle. A później? Chcesz – głosuj. Nie, to nie. Skoro program jakiegoś ugrupowania kandydat popiera, jest kandydatem partyjnym. No chyba, że nie popiera a jest kandydatem. Choć to sytuacja dziwna, jak kandydatura M. Ogórek z poręczenia SLD w wyborach prezydenckich. Dziwna sytuacja. Zresztą, akurat w Łowiczu, nazwiska członków komitetu wystarczają kto kandydata rekomenduje. Przetrwały też niektóre fotografie.
Czy odkryłem coś interesującego? Może tak, może nie… Ale niech to wybrzmi: 3 z 4 kandydatów na burmistrza Łowicza (bez obecnego włodarza) jest wspieranych p przez partie (!). Po władzę idą wprost z szyldem partii (PiS) lub pod nazwami komitetów obywatelskich, a mają za plecami struktury i działacze: PO, PSL, SLD, Nowoczesnej.
Zbierając podpisy byłem wielokrotnie pytany – „czy ta lista jest listą partyjną?”. Mówiłem, że nie. Ludzie podpisywali. Nie wiem, czy podpisaliby listę partyjną… Jeśli dla wyborców to ważne, to i dla mnie. Może ludzie nie życzą sobie partii w Łowiczu? Nie wiem, ale dowiem się po wyborach.
No i na koniec obecny burmistrz. Nie zarejestrował własnego komitetu, a wpisał się w działania grupy młodzieży pt. „Łączy nas Łowicz”. W komitecie przegląd kadr/rodzin z ratusza i agend z nim związanych (wiem, że niektórzy są tam z „przekonania”, ale większość nazwisk znamy z działań urzędowych). Ma prosty program: żeby było, tak jak było przez ostatnich 12 lat. „Jest dobrze, tak jak jest” – tyle. By cel osiągnąć, „szturmują” banerami i filmami głowy wyborców, mają akcje wręczania gruszek na łowickiej targowicy, chcą budować nad Bzurą plażę i wypompować wodę z kałuży przy ul. Koziej.
PS 1
Młodzi kandydaci na burmistrza reprezentują partie, ale przecież może mogą rządzić niezależnie od swoich ugrupowań – ktoś powie. Może tak, może nie… Uczciwiej byłoby jednak, aby ludzie głosując, mieli świadomość, że wybierają partię. Kto będzie rządził Łowiczem w przypadku ich sukcesu? Uważam, że poseł X lub Y, „przewodniczący struktur”, „reprezentant”, „rada starszych”… Niektórych znamy. Mam podawać nazwiska?
PS 2
I jeszcze jedno… Jeśli do 2-giej tury wyborów wejdzie któryś z kandydatów partyjnych i burmistrz Kaliński, będziemy się cieszyć obecnością w ratuszu tego ostatniego przez kolejne 5 lat. Dlaczego? Bo żaden z kandydatów partyjnych nie poprze innego kandydata partyjnego – bo choćby o to poprosił, „doły partyjne wiedzą” na kogo należy, albo nie należy głosować. Dlaczego ma PSL i PO, poprzeć kandydata PiS? A czy PiS poparłby innych, gdyby to oni dostali się do kolejnej fazy wyborów? Gadać o zmianie to jedno, a poprzeć przeciwnika politycznego, to drugie… Czy się mylę?